Zamknij

Eugeniusz Siczyński - nie zmienił poglądów z powodów koniunkturalnych.

15:50, 04.06.2020 J.K Aktualizacja: 16:00, 04.06.2020
Skomentuj

Redakcja.: Czym się Pan obecnie zajmuje i jakie pełni funkcje?
E.S.:
Obecnie jestem już na emeryturze, chociaż wcale nie zamierzam zmniejszyć swojej aktywności społecznej i politycznej. Pełnię funkcję  przewodniczącego Rady Powiatowej Sojuszu Lewicy Demokratycznej, chociaż zapowiadałem już 4 lata temu, że jest to moja ostatnia kadencja.  Fizycznie i mentalnie czuję się sprawny, potrzebuję kontaktu z ludźmi, nie wyobrażam sobie życia pasywnego. Nie wystarcza mi dom, telewizja, książka i spacery, lubię przebywać wśród innych osób. Doradzam synowi, jak prowadzić firmę, a mam spore doświadczenie, ponieważ sam prowadziłem ich kilka i to o różnej specyfikacji. Byłem dyrektorem tartaku w Gnieźnie, zakładałem małe przedsiębiorstwa w Gorzowie Wielkopolskim, pełniłem funkcję inspektora do spraw nadzoru inwestycyjnego w Powiatowym Zarządzie Dróg. Ostatni etap to SP ZOZ Szpital Powiatowy w Śremie, obarczony bardzo dużym zadłużeniem. Mimo wielu trudności, miałem sporo satysfakcji z wykonywanej pracy. Było to spowodowane dobrą współpracą z Powiatem, z radnymi i zaangażowaniem starosty Zenona Jahnsa, który podjął trud zmniejszenia długu szpitala. Te ważne decyzje wymagały przede wszystkim dużej odwagi i determinacji. Prace w tej placówce zakończyłem w sierpniu ubiegłego roku. 

Redakcja: Jest Pan bardzo aktywny politycznie. Ile to już lat?
E.S.
: Myślę, że to już od bardzo dawna... Zawsze byłem osobą aktywną społecznie: od harcerstwa, poprzez organizacje młodzieżowe, później polityka. Po roku 1980, na fali pewnego protestu robotniczego Solidarności wstąpiłem  w jej szeregi. Pracując w Odlewni, byłem też aktywnym członkiem PZPR, ale mimo to nic nie przeszkadzało mi łączyć sprawy polityczne z ruchem robotniczym. Pamiętam, że na jednej konferencji powiatowej PZPR bardzo krytycznie wystąpiłem przeciw ówczesnej władzy. Zbulwersowała mnie likwidacja śremskiego ZOO, które powstało dzięki inicjatywie Mariana Dominiczaka, a później w niejasnych okolicznościach zostało zamknięte. Wkrótce otrzymałem propozycję pracy w Rejonowym Ośrodku Pracy Partyjnej jako zastępca kierownika. Przez siedem lat pracowałem w Dolsku, do czasu rozpadu PZPR. Startowałem także w wyborach na burmistrza Śremu i na radnego. Udział w wyborach nie był celem samym w sobie, ale próbą udowodnienia, że cały czas funkcjonuje organizacja lewicowa. Mogłem także zaprezentować swoje poglądy polityczne i własny sposób spojrzenia na wydarzenia w regionie. Moja kampania nie była agresywna, brakowało pieniedzy a organizacja ich nie miała. Starałem się nikogo nie obrażać, lecz przedstawiać własne propozycje rozwiązań, cele, opinie. 

Redakcja: Jak dzisiaj prezentują  się szeregi Sojuszu?
E.S.:
Jeżeli chodzi o nasze miejsce na mapie organizacji wojewódzkich, to śremska organizacja ma się bardzo dobrze. Obecnie zrzesza około 40-50 osób. Myślę, że funkcjonuje i cały czas się utrzymuje dzięki dobrym relacjom międzyludzkim. To jest sukces! Nadeszły czasy, że partia miała bardzo niskie notowania w granicach 3-5%, a mimo to ludzie nadal byli wierni swym zasadom i ideałom. 

Redakcja: Partia ma dobrze rokującego polityka-Grzegorza Wiśniewskiego...
E.S.:
Ja nie do końca jednak zgadzam się z Jego często prezentowaną postawą.  Grzegorzowi Wiśniewskiemu udzieliliśmy poparcia w wyborach na burmistrza Śremu. Wspólnie rozmawialiśmy na tematy, w jaki sposób widzimy funkcjonowanie naszego miasta, z jakimi boryka się problemami. Staram się unikać takich sytuacji, w których wzbudzana jest agresja w stosunku do innych ugrupowań politycznych. Szukam rozwiązań i dialogu, które łączą, mają wspólny cel dla lepszej perspektywy Śremu. Nie rozumiem czegoś takiego: "nie bo nie". Przecież można z Burmistrzem i z Radą bardziej współpracować. Nikt nie jest w stanie zaspokoić oczekiwań wszystkich ludzi, potrzeba na to ogromnych pieniędzy i zrozumienia.  Czasami trzeba wybierać między mniejszym  a  większym złem. 

Redakcja: Jest Pan jednym z niewielu lokalnych polityków, którzy nie zmieniają łodzi, mimo iż zmienia się wiatr. Cały czas utrzymuje Pan swoje poglądy. Z pewnością tacy ludzie są szanowani i lubiani 
w środowisku...
E.S
.: Bardzo  dziękuję! Może wynika to z faktu, że ja bardzo lubię innych ludzi, dostrzegam w nich dobro i tego zawsze w nich szukam. Potrafię rozmawiać ze wszystkimi. Mam kolegów i to bardzo dobrych, 
w prawicowych opcjach politycznych, zaangażowanych np. w PiS-ie. Darzymy się sympatią i szanujemy. W czasach, gdy SLD szedł po władzę i miał bardzo duże poparcie, organizacja liczyła około 160 członków. Później, gdy partia zaczęła tracić zwolenników i jej notowania spadały, ludzie zaczęli odchodzić. W większości  były to osoby, które oczekiwały stanowisk. Ja nie uznaję czegoś takiego, uważam, że jeśli ktoś jest, to na dobre i na złe, tak jak w małżeństwie... Trudny okres trzeba przetrwać i być w zgodzie przede wszystkim ze sobą. Jestem wierny poglądom i tak staram się żyć. 

Redakcja: Jakie jest Pana największe osiągnięcie polityczne? 
Z czego jest Pan najbardziej zadowolony?
E.S.:
Niedawno miałem okazję do głębszych refleksji w związku ze śmiercią mojej przyjaciółki Krystyny Łybackiej. Przyjaźniliśmy się od ponad 30 lat. Gdy była ministrem i szefową Wielkopolskiej Rady Wojewódzkiej SLD, zaproponowała mi, abym został członkiem zarządu Rady. Było to dla mnie ogromne wyróżnienie i źródło satysfakcji. Właśnie wtedy miałem możliwość zasiadania obok ludzi z pierwszych stron gazet. Łybacka umiejętnie dobierała zespół ludzi wokół siebie, była konkretna i zdecydowana, najbardziej rozpoznawalny polityk. Na pogrzebie z uznaniem wypowiadali się o niej politycy z wszystkich opcji: od lewej do prawej strony. Z pewnością to dama polskiej sceny politycznej. Ogromna satysfakcja- była moim największym przyjacielem. 

Redakcja: Jak Pan myśli, czy spotkało by ją to samo, co obecnie Małgorzatę Kidawę- Błońską?
E.S.:
Myślę, że nie, ponieważ Krystyna Łybacka precyzyjnie określała swoją drogę, nie za wszelką cenę, żeby "być" dla samego "bycia". Pamiętam, gdy była europosłem, w jej biurze zawsze czekali ludzie. 
A ona potrafiła im pomóc, cieszyła się dużym poparciem 
i przychylnością np. Marszałka czy też Wojewody. 

Redakcja: Zwróciłem uwagę na wypowiedzi Leszka Millera, które są bardzo przemyślane, wyważone, konkretne i nie da się ich zmanipulować.
E.S.:
Spotkałem się z Leszkiem Millerem w grudniu, gdy zaprosił mnie do Brukseli. Uważam, że jest on szermierzem słownym, mówi niewiele, szybko puentuje, ma cięte riposty. Jest to człowiek bardzo oczytany, wręcz "połyka" książki. W kręgach lewicy ma także oponentów, ze względu na swoją niezależność. 

Redakcja: Żyjemy w trudnych czasach, gdy świat "zatrzymał" koronawirus. Jakie widzi Pan rozwiązania dla lokalnych firm, które borykają się z ogromnymi problemami?
E.S.:
Jeszcze kilka miesięcy temu, trudno było sobie wyobrazić taką sytuację. Na szczęście potrafiliśmy się szybko zmobilizować, przestrzegamy zasad, nie wychodzimy z domu, ograniczyliśmy kontakty z innymi ludźmi. Wszystko to sprawiło, że nie odnotowano dużego wzrostu zachorowań, poza obecnie Śląskiem i południową częścią Wielkopolski. Dla wielu firm, które już wcześniej pracowały na granicy opłacalności, z pewnością jest to tragedia. Najtęższe głowy ekonomistów szukają rozwiązania: tarcza 1, 2, 3, aby zminimalizować dotkliwe skutki pandemii. Coraz więcej ludzi rejestruje się w urzędach pracy, poszukują pracy sezonowej, aby przetrwać. Wiem, że w Śremie ludzie bali się nawet korzystać ze szpitala, chociaż zachowano wszystkie środki ostrożności 
i zapewniano bezpieczeństwo świadczonych usług.  Trzeba dodać, że jego działalność  bardzo aktywnie wspiera Starosta, Burmistrz oraz wiele firm lokalnych. 

Redakcja: Dziękujemy za rozmowę. 

(J.K)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

jaja

1 1

Rejonowy Ośrodek Pracy Partyjnej..... Uff, a co to takiego? Groźnie zabrzmiało :-( I jeszcze jedno. Pan Siczyński mówi o wybieraniu większego lub mniejszego zła. To nieprawda! Zło jest zawsze złem.... Po II wojnie światowej tak uzasadniano terror Stalina w Polsce. 17:44, 04.06.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

AndrzejAndrzej

1 1

Pan Eugeniusz. W żadnej pracy rąk sobie nie brudził. Tam pracował gdzie wszystko odpoczywalo 07:26, 05.06.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

obserwatorobserwator

1 0

Czytam i się zastanawiam czy z to mydlenie oczu czy odkrycie że można z sukcesem połączyć wodę z ogniem. 16:42, 05.06.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Bogdan GądeckiBogdan Gądecki

1 2

Brawo Geniu. Ludzi którzy nie zachowują się jak chorągiewki na wietrze, darzę szacunkiem. Nie wiem czy ludzie anonimowo piszący powyższe posty, znają Genka Siczyńskiego, znają jego osiągnięcia nie tylko zawodowe, mają wiedzę ilu ludziom pomógł. Pan który pisze, że > W żadnej pracy rąk sobie nie pobrudził< ma rację. Nie pobrudził sobie rąk, bo wszystko co robił, robił uczciwie z pasją i zaangażowaniem. Robił to co uważał za słuszne, i co ważne nigdy nikomu nie zaszkodził , a pomógł wielu.
21:43, 05.06.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%