Kiedy po raz pierwszy pojawił się problem ze składowiskiem odpadów w Pyszącej?

Problem istnieje od co najmniej 2014 roku. Przed 2014 był to ładny teren, zadrzewiony ze zbiornikiem wodnym. Środowisko w tym miejscu było ekologiczne. Niestety ekosystem został zachwiany, poprzez przywożenie różnego rodzaju śmieci.

Od ponad 4 lat systematycznie wysypuje się tam śmieci. Kto w takim wypadku jest odpowiedzialny za stworzenie w tym miejscu wysypiska?

Teren należał do zakładu ceramiki budowlanej, niejakiego Pana R. Po śmierci właściciela firma upadła i teren został zakupiony przez przedsiębiorstwo Sanbud. Firma ta zakupione tereny zagospodarowała na składowanie odpadów. W dokumentach jednak widniały odpady jako mineralne, czyli gruz lub betonowe materiały. Po latach okazało się jednak, że nie tylko gruz tam się znalazł. Było tam dosłownie wszystko. Plastyk i wiele innych materiałów, które tam nie powinny się znaleźć. Śmieci z wszystkich stron kraju i Europy, które były przywożone całymi „wannami”. Nikt tego nie kontrolował, nie prowadził żadnej ewidencji tego co tam wysypywano. Nie wiadomo było jakie ilości tam były wysypywane, ale hałda ma obecnie ponad 12 metrów. W tym momencie można te śmieci liczyć w tysiącach ton. Na dnie tego wyrobiska zapewne nieustannie dochodzi do samozapłonów i dlatego ciągle są tam pożary. Mieszkam niecały kilometr od wysypiska i jak się pali to dym przesłania okolicę i od tamtej strony nic nie widać. Do domu ten cały opar wlatuje i strasznie śmierdzi. A to przecież toksyny.

Przez ostatnie lata nikt nie badał tego co tam składowane? Odpowiednie służby nie interesowały się sprawą?

WIOŚ oddział Leszno zażądał ode mnie dokumentacji zdjęciowej i jakiś notatek. Następnie przyjechali pracownicy tej delegatury. Udostępniłem te dokumenty, które miały być podstawą do wszczęcia postępowania, jednak nic takiego się nie stało.

W którym roku WIOŚ poprosił o dokumenty? Czy coś się zmieniło w postępowaniu służb lub bezpośrednio na składowisku?

O dokumenty zostałem poproszony w roku 2016. Pomimo dokumentacji nic się nie zmieniło. Śmieci składowano cały czas. Można powiedzieć, że od 1.5 roku hałda śmieci co jakiś czas podpala się. Tam leży pełno toksyn, które w procesie spalanie ulatniają się do atmosfery. Potem to opada na pola i ludzie jedzą żywność, do której mogły się te toksyny dostać. Do tej pory nie można było sobie z tym poradzić. Skoro wojewoda wielkopolski poprosił wojsko o pomoc, to oznacza, że sytuacja jest niebezpieczna.

Podobno firma Sanbud miała jakiś plan na sortowanie śmieci?

Prawdopodobnie Sanbud zgłosił się do władz o wydanie koncesji na segregację. Nie wiadomo jednak, czy nie była to próba odwrócenia uwagi od problemu. Ale o to trzeba pytać odpowiednie służby oraz instytucje. Wiemy natomiast, że teraz władze muszą ten problem rozwiązać, żeby te wszystkie trujące toksyny nie rozprzestrzeniały się dalej. Bo przecież politycy są dla obywateli i powinno im zależeć na zdrowiu i bezpieczeństwu mieszkańców.

Załączamy również fotorelację. 

Materiały dzięki uprzejmości mieszkańca gminy.