Niewielu zdaje sobie sprawę, że istnieje choroba psychiczna, na którą każdy z nas chciałby zachorować. Walentynki to znakomita okazja, żeby ją poznać.
F 63.9 – co kryje się pod tym numerem? Według Światowej Organizacji Zdrowia tak sklasyfikowane na liście zaburzeń psychicznych są tzw. zaburzenia nawyków i popędów (impulsów), nie określone.
Co to oznacza?
Specjaliści do tej grupy zaburzeń zaliczają między innymi objawy towarzyszące w stanie zakochania.
Któż by się spodziewał, że to wyjątkowe uczucie, które społeczeństwo darzy tak ogromnym pożądaniem znajdzie swoje miejsce wśród chorób, kojarzących się z szeroko pojętym słowem - psychiatria.
Dlaczego tak jest? Odpowiedz jest prosta wystarczy przeanalizować „objawy” zakochania. Szybsze bicie serca, zaczerwienienie, drżenie rąk, nadmierna potliwość, a także charakterystyczne „ motylki w brzuchu” to tylko nieliczne z objawów fizjologicznych zakochania.
Zmienia się także nasze zachowanie. W momencie staje się irracjonalne, zaczynamy popadać w skrajne stany emocjonalne, towarzyszą nam natrętne myśli oczywiście związane z ukochaną osobą.
Za ten stan odpowiada fenyloetyloamina - związek organiczny przez niektórych zwany również „hormonem miłości”. I choć od dawna wiadomo, że na miłość nie ma lekarstwa wielu z nas życzy sobie, aby choć raz w życiu przeżyć prawdziwą miłość.
Przy okazji Walentynek warto również wspomnieć o świętym Walentym, który kojarzy się z patronem zakochanych. Nie jest tajemnicą, że to on sprawuje swoje orędzie głównie nad osobami zaburzonymi psychicznie i chorymi na epilepsję.
Zapewne również dzięki świętemu Walentemu święto zakochanych obchodzimy w jednym z najzimniejszych miesięcy w roku w dniu 14-ego lutego.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz