Jadąc za kółkiem żółtego ciągnika siodłowego z logo Pekaes, patrząc na to z perspektywy minionego czasu, to naprawdę wyróżnienie
W piątek, 23 czerwca w Restauracji Przystań w Borgowie odbył się zjazd pracowników firmy Pekaes. Pierwszy odbył się przed Bożym Narodzeniem 2016 roku również w Śremie, w restauracji Relax. Jak wspomina jeden z organizatorów Krzysztof Walewski, potrzeba organizowania tego typu imprez, jak widać jest bardzo wielka. Ludzie chcą się po prostu spotkać ze sobą, porozmawiać, powspominać dawne czasy. I te za kółkiem, kiedy przemierzało się kraje Europy i Azji, jak i te, gdy siedziało się za biurkiem, w warsztacie... Dlatego w planie jest już kolejny zjazd.
Pracownik PEKAES-u...
Jadąc za kółkiem żółtego ciągnika siodłowego z logo Pekaes, patrząc na to z perspektywy minionego czasu, to naprawdę wyróżnienie. Aby nim było można zostać, każdy musiał przejść pewne etapy, począwszy od mechanika. Na pewno kluczową była znajomość języków obcych, za co otrzymywaliśmy również dodatkowa gratyfikacja przy comiesięcznej pensji. Poza tym znajomość przepisów celnych, przepisów komunikacyjnych panujących w krajach np. arabskich stawiało kierowcę PEKAESU wśród elit w transporcie międzynarodowym, do tego stopnia, iż na granicy kierowcy ci byli obsługiwani jakby poza kolejnością!
Na uwagę zasługuje fakt, iż w każdym europejskim kraju Pekaes posiadał swego przedstawiciela, który stanowił pomoc dla polskich kierowców w razie jakichkolwiek zdarzeń.
Z racji tej, że większość pracowników to kierowcy, to nie omieszkaliśmy porozmawiać z nimi w trakcie zjadu w Borgowie.
Czesław Kozioł, śremianin, (pochodzi ze Szczebrzeszyna) jeden ze współorganizatorów tego zjazdu opowiedział nam o swoich przygodach za kierownicą. A było ich wiele- dodaje ze łzą w oku. W tej firmie pracowałem 29 lat. Od roku 1980 do 2009. Jeździłem Fiatem 190, IVECO, Mercedesem i na koniec Renault Magnum.
Nasz rozmówca za kółkiem ciężarówki zwiedził kraje Europy, jak również Azji. Był między innymi w Iranie, Kuwejcie, Jemenie...
Przeglądając albumy ze zdjęciami, na jednym z nich można zauważyć, jak w miejscowości Piryt w byłej Jugosławii, nasz kierowca wpadł w poślizg przy wyjeździe z tunelu i "wyłożył się".
Również Pan Czesław udzielił nam w skrócie informacji, iż ta największa w latach 70-80 firma transportowa w kraju przeobrażała się, zmieniała na skutek pojawiania się transportu konkurencyjnego. I tak na początku była to firma PMPS PEKAES Warszawa, zajezdnia w Śremie. Kolejna nazwa to PEKAES MULTISPEDYTOR zajmująca się transportem i wreszcie SERVIPOL – podejmujący naprawy aut. Oczywiście tu chodzi o bazę w Śremie.
Kolejnym rozmówcą jest kierowca Waldemar Zając. Na pytanie czy kocha swój zawód odpowiedział stanowczo – Tak. Jednak na pytanie: Czy gdyby miał Pan możliwość wyboru zawodu, czy wybrałby Pan ponownie zawód kierowcy? Odpowiedział: Gdybym chciał to bym wybrał. Ale w tamtych latach za dużo nie było możliwości, a ten wybór był najkorzystniejszym, z jakiego można było skorzystać. Dzięki właśnie temu zwiedziłem spory kawałek świata.
Zapytaliśmy także o wydarzenie, które zapamięta najdłużej. Pan Waldemar przypomniał o wojnie w Iraku i terenach zagrożonych, po których trzeba było się poruszać. Widzieli na własne oczy toczące się walki. To było bardzo niebezpieczne i często byli zmuszeni szybko uciekać.
Ostatnim naszym rozmówcą jest były kierowca tira, obecnie dyrektor Izby Celnej we Wrocławiu, ins. Jerzy Chrobak.
Pan też jeździł za kółkiem?
Tak zacząłem swoją karierę... Nie tak jak kolega Zając, który "obskoczył" wszystkie zajezdnie, ja tylko tę zajezdnię w Śremie. Przepracowałem 11 lat i w tym okresie rzeczywiście objechałem całą Europę i kraje wschodu, jak Iran, Jordania, Syria. Jeżeli chodzi o jakieś takie ciekawostki z tego okresu to dostąpiłem zaszczytu w 1995 obsługiwać Papieża Jana Pawła II z wizytą jak przebywał w Polsce. Był to taki dla mnie moment, kiedy doszło do zakończenia kariery w zawodzie kierowcy. Zaraz w 1991 roku odszedłem z przewozu. To była ta jedyna baza, w której pracowałem. Skończyłem studia wyższe, jestem z wykształcenia prawnikiem. W tej chwili, przeszedłem do Urzędu Celnego i poszedłem do zastępcy szefa służb celnych. Obecnie jestem w stopniu inspektora celnego, czyli można powiedzieć, że spełniłem się zawodowo bardzo wysoko. W tej chwili jestem dyrektorem Izby Celnej we Wrocławiu a od sierpnia Krajowej Administracji Skarbowej na Dolnym Śląsku.
Tak więc jak widać zjazd pracowników PEKAES-u to spotkanie kierowców, pracowników dawnej administracji, biur, warsztatów, ale również ludzi, którzy realizują do dzisiaj swoje ambicje, pną się w karierze zawodowej.
Nie można nie wspomnieć również Krzysztofa Walewskiego, który do chwili obecnej realizuje swoją pasje, powołanie jako kierowca ciągnika siodłowego i już myśli o organizacji kolejnego zjazdu.
0 0
Piękne wspomnienia Firmy PEKAES. Pozazdrościć. Super!!!
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu portalsremski.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas lub użyj przycisku Zgłoś komentarz