„Wyjątkowy Blaszak” – właśnie pod taką nazwą działa 33-letni mieszkaniec Śremu, Bartek Sokołowski. Całkiem przypadkiem odkrył niszę rynkową, opracował własne patenty, i tak to się kręci! Ze zwykłych prostych przedmiotów potrafi stworzyć cuda, które cieszą już bardzo szerokie grono jego klientów, nie tylko z Polski.
W swoich realizacjach Wyjątkowy Blaszak ma zamówienia dla m.in. Mateusza Borka, Krzysztofa Stanowskiego, Krzysztofa Hołowczyca, Macieja Wisławskiego, oficjalnych kanałów sportowych czy klubów motoryzacyjnych. Niektóre z dzieł można zobaczyć np. w KAWAII Art Gallery w Warszawie, targach motoryzacyjnych Motor Show, czy zlotach zabytkowych aut.
Personalizowane barki powstające z beczek i kanistrów najczęściej stają się wyjątkowymi, personalizowanymi prezentami np. na urodziny czy rocznice.
Aktualnie Bartek pracuje nad podświetlanym barkiem z beczki, który będzie posiadał przyciski, uchwyty na pady oraz ekran. Barek będzie służył również jako konsola do kultowych gier znanych z Pegasusa.
Jak widać, wyobraźnia nie zna granic i nie ma rzeczy niemożliwych. Poniżej wywiad z twórcą Wyjątkowego Blaszaka.
Jak powstał „Wyjątkowy blaszak”?
- Wszystko zaczęło się 5 lat temu, czyli w 2016 roku. Jednego wieczora przeglądając Facebooka, zobaczyłem post, w którym ktoś udostępnił zdjęcie kanistra z barkiem. Pod postem było 200 komentarzy z zapytaniami, gdzie można taki kupić. Przejrzałem cale allegro i nie tylko w poszukiwaniu podobnych i nie znalazłem. Zainteresował mnie ten temat na tyle, że popytałem się w różnych tłoczniach, gdzie bym mógł takie zakupić. Gdy już kupiłem pierwsze kanistry, poprosiłem ojca, aby mi pociął jedną sztukę na barek. Początkowo niechętnie do tego pomysłu podszedł. Dziadkowi natomiast pomysł się spodobał i namawiał do dalszego cięcia. Usłyszałem jednak, że to buble i nikt tego nie kupi. Wziąłem się sam do pracy, pociąłem, pomalowałem, okleiłem folią. Wpadłem na pomysł, że będę robił personalizowane barki! Po kanistrach wziąłem się za skrzynki, beczki, meble. Okazało się, że moje produkty cieszyły się dużym zainteresowaniem.
Czy już wcześniej wykazywałeś zdolności twórcze?
- Właśnie nie, ale jednak moje poprzednie stanowiska pracy w pewnym stopniu przygotowały mnie do tego, co teraz robię. Wcześniej pracowałem w reklamie. Nauczyłem się tam prawidłowego sposobu oklejania foliami i nanoszenia grafik. Następnie zatrudniłem się w fabryce Volkswagena, gdzie z kolei przeszkoliłem się w zakresie dobrej organizacji stanowiska pracy, dzięki czemu aktualnie działam szybko i ergonomicznie.
Jakie były Twoje największe zamówienia?
- Największym zamówieniem było 60 sztuk kanistrów jako prezenty dla pracowników firmy transportowej. Każdy z kanistrów był oczywiście personalizowany, w wybranym kolorze ciężarówki, z naniesionym imieniem i zdjęciem. Musiałem dokładnie wszystko rozpisać.
Jak wygląda cały proces produkcji barku?
- Klient składa zamówienie. Razem ustalamy wzór i sposób wykonania. Następnie tnę beczkę lub kanister i wysyłam do malowania. Kiedy produkt znajduje się w lakierni, w tym samym czasie załatwiam grafiki. Zwykle po ok. 2 dniach odbieram wszystko od lakiernika, nanoszę folię, pakuję i wysyłam klientowi. Wszystkie zamówienia staram się realizować jak najszybciej, przeważnie zajmuje mi to do tygodnia. Oczywiście, wszystko zależy od ilości sztuk.
W Twoich produktach jest dużo elementów z różnych materiałów… Sam wszystko robisz czy współpracujesz z kimś?
- Przy produkcji zaangażowanych jest zawsze kilka firm. Współpracuję stale ze szklarzem, tapicerem, grafikiem, spawaczem i lakiernikiem. Wszystko zależy od produktu. Kiedyś np. sam spawałem, jednak zajmowało mi to zbyt dużo czasu, a wiadomo, że poza pracą też trzeba mieć jakieś życie.
Co wykonujesz w największych ilościach?
- Aktualnie jest szał na meble. W Polsce była jedna firma, która wykonywała właśnie meble z beczek i można powiedzieć, że miała na to monopol. Jednak okazało się, że też potrafię takie zrobić, na dodatek lepszej jakości i tańsze. Zdarzyło się tak, że przejąłem ich klientów.
Czy klienci zawsze mają pomysł?
- Przeważnie tak. Jednak czasem zdarza się, że nie mają dokładnej wizji i wtedy doradzam, w jaki sposób produkt będzie wyglądał najkorzystniej. Dużo jest podobnych do siebie projektów. Wynika to z tego, że klienci wcześniej znajdują interesującą ich rzecz na mojej stronie i właśnie takiej oczekują. Na początku było ciężej i posiłkować się musiałem wizualizacjami. Na ten moment nie ma już takiej potrzeby, gdyż mam kilka tysięcy realizacji do wglądu.
Martyna Makałowska
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz