Po krwawej bijatyce nad jeziorem w Śremie wśród lokalnej społeczności nastąpiło poruszenie. Po brutalnej napaści mieszkańcy naszego regionu poczuli się zagrożeni. W efekcie powstały tzw. patrole obywatelskie. Kilkadziesiąt osób spotykało się, aby wspólnie patrolować ulice miasta. Takie patrole odbyły się też m.in. w Kórniku, Środzie Wlkp. i Gostyniu.
Sobotni wieczór 7 września br. w Śremie zakończył się prawdziwą tragedią. Przed godz. 23.00 w rejonie plaży nad Jeziorem Grzymisławskim w Śremie doszło do brutalnej, krwawej bójki, w której ucierpiało dwóch śremian. Napastnicy poważnie zranili mężczyzn m.in. tzw. tulipanem. Poszkodowani w stanie zagrażającym życiu zostali przewiezieni do szpitala. Nagrania z tego szokującego zdarzenia krążyły w internecie. Policja zatrzymała pięciu mężczyzn jako osoby podejrzane o udział w bójce. Jeden z nich jest obywatelem Argentyny, a pozostali są obywatelami Kolumbii. Wszyscy trafili do policyjnego aresztu. Dwa dni później mężczyzna używający zbitej butelki usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa, a pozostała czwórka zarzuty pobicia.
Zaledwie trzy dni później odbyły się pierwsze "patrole obywatelskie" w Śremie i Kórniku. W godzinach wieczornych kilkadziesiąt osób spotkało się, aby wspólnie patrolować ulice Śremu. Jak tłumaczyli uczestnicy, ich celem jest zwiększenie poziomu bezpieczeństwa w okolicy i wyrażenie sprzeciwu wobec aktów przemocy. Patrol zabezpieczali policjanci. Niedługo później patrole zaczęły odbywać się w innych polskich miastach.
Pod koniec października rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek poddał wątpliwości patrole obywatelskie i wystąpił z pytaniem do Komendy Głównej Policji. Według mediów uczestnicy patroli mieli wygłaszać ksenofobiczne i rasistowskie hasła, a nawet zachęcać do przemocy fizycznej. W Żyradowie "patrolujący" mieli zaatakować cudzoziemców. Warto zaznaczyć, że akurat w Śremie nie stwierdzono przemocowych zachowań.
- "Patrole obywatelskie" mają odbywać się w ramach zgłoszonych zgromadzeń publicznych lub zgromadzeń spontanicznych, a ich przebieg jest różny. Według mediów w niektórych miastach uczestnicy „patroli" podnosili ksenofobiczne hasła lub udawali się w miejsca, gdzie mieszkają lub pracują cudzoziemcy. W Żyrardowie miało dość również do przemocy fizycznej, kiedy uczestnicy "patrolu" mieli zaatakować cudzoziemców i wtargnąć do hostelu pracowniczego zamieszkanego przez obywateli Ukrainy, Azerbejdżanu i Gruzji. W tej sprawie, a także w kilku innych sprawach indywidualnych, RPO podjął odrębne postępowania wyjaśniające - czytamy w piśmie.
Marcin Wiącek zaznaczył, że wszelkie przejawy agresji czy nienawiści na tle narodowościowym są nieakceptowalne i muszą być stanowczo zwalczane przez organy ścigania. Wskazał też, że organizowanie zgromadzeń motywowanych uprzedzeniami może przyczynić się do wzrostu napięć społecznych, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. Ponadto rzecznik pyta, czy w przypadku zgromadzeń, podczas których głoszono publicznie treści ksenofobiczne lub doszło do przemocy, prowadzono czynności w kierunku znamion przestępstwa z art. 119 § 1, art. 256 § lub art. 257 Kodeksu karnego.
- Opisywane w mediach zachowania uczestników "patroli" mogą wywoływać w społeczeństwie poczucie zagrożenia, a retoryka towarzysząca przemarszom, wyrażająca niechęć i wrogość wobec cudzoziemców, może potęgować uprzedzenia i doprowadzić do aktów przemocy wobec konkretnych grup i osób. Prezentowanie w sferze publicznej postaw motywowanych uprzedzeniami, w szczególności opartymi na kryterium narodowości czy pochodzenia etnicznego, jest niedopuszczalne i powinno spotkać się z reakcją organów ścigania - wyjaśnił RPO.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz