Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że najważniejsze w Poznaniu dzieje się w samo południe, gdy koziołki na ratuszowej wieży stukają się rogami. Już tłumaczę: to tylko sygnał startu. Chwilę później tłum schodzi na Stary Rynek, by rozproszyć się w plątaninie renesansowych kamienic, których pastelowe fasady skrywają bary z lokalnym rzemieślniczym piwem i mikrokawiarnie pachnące robustą z Etiopii. Sprawa wygląda tak – Bez względu na to, czy goni cię plan zwiedzania, czy spontanicznie szwendasz się po Jeżycach, miasto co chwila podsuwa kontrasty.
Jednym krokiem wpadniesz do Muzeum Rogala Świętomarcińskiego, drugim do Centrum Szyfrów Enigma, gdzie hologramy i piksele opowiadają historię złamania kodu Enigmy. Wieczorem warto zanurkować w neonową mozaikę na Św. Marcinie – kultowe szyldy z lat 60. mrugają tu dziś do food‑trucków z kimchi‑burgerem. Szczerze mówiąc, gdy pierwszy raz stanęłam w środku tej feerii świateł, myślałam, że to Berlin w miniaturze, jednak zapach gorących „pyrek z gzikiem” szybko przypomniał, gdzie jestem.
Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się, gdzie „rodziły się” polskie legendy, po prostu wsiądź w pociąg do Gniezna. Katedra z brązowymi Drzwiami Gnieźnieńskimi opowiada przy pomocy reliefów historię św. Wojciecha – to trochę jak papierowy komiks, tylko że w brązie, ważący prawie pięć ton.
Dalej, na wyspie Ostrów Lednicki, pod dachem minimalistycznego pawilonu archeologicznego leży baptysterium z czasów pierwszych Piastów; w powietrzu czuć zapach jeziora, a świadomość, że tutaj odbył się być może chrzest Mieszka, potrafi dać dreszcze.
Kolejny przystanek to Biskupin – co prawda administracyjnie Kujawy, ale historycznie nadal w tym samym nurcie – gdzie zrekonstruowane grodzisko przy dźwiękach żurawich klangorów przenosi w czasy łuków z krzemienia i glinianych pieców. Wiecie co? Najlepiej przejechać ten szlak rowerem: łączna pętla to około 150 km, a po drodze mijasz pola rzepaku, które w maju wyglądają jak rozlane słońce.
Gdy ktoś mówi „zamki”, myśl biegnie zwykle w stronę Dolnego Śląska. Tymczasem Wielkopolska skrywa trio pałacowych gwiazd, o których potrafią rozmawiać nawet architekci z Mediolanu:
Kórnik – gotycko‑neogotycka rezydencja Działyńskich otulona arboretum, gdzie magnolie kwitną jak różowe chmury.
Rogalin – barokowa fasada i monumentalne dęby – Lech, Czech i Rus – każdy z pniem grubości tramwaju.
Gołuchów – bajkowy zamek Izabeli Czartoryskiej, pełen tapestry z Flandrii i renesansowych kandelabrów.
Trzcianka – pałacyk mniej znany, lecz z oranżerią pachnącą cytrusami w styczniu.
Śmiełów – klasycystyczny dwór, w którym Adam Mickiewicz pisał wersy „Pana Tadeusza”.
Ścieżki łączące te miejsca wiją się przez wsie, gdzie na przydrożnym straganie kupisz słoik miodu faceliowego za uśmiech i „bóg zapłać”. Odległości są niewielkie, więc w jedno popołudnie można zobaczyć dwa pałace, zatrzymując się po drodze na kawę w kawiarniach ukrytych w dawnych czworakach.
Wielkopolska kojarzy się z płaskim, rolniczym pejzażem, ale kiedy zboczysz z drogi krajowej 11, krajobraz potrafi zaskoczyć stromymi pagórkami morenowymi i dębami starszymi niż Konstytucja 3 Maja. Poniżej masz szybkie porównanie najciekawszych terenów zielonych – gdy czas ucieka, ta mini‑ściąga pomaga wybrać:
Obszar | Co zachwyca? | Dojazd z Poznania | Rekreacja |
---|---|---|---|
Wielkopolski Park Narodowy | 18 jezior polodowcowych, morenowe wzgórza Osowa Góra (132 m n.p.m.) | 30 min koleją do Mosiny + 10 min pieszo | Szlak „Źródełko Żarnowiec”, SUP na Jez. Góreckim |
Puszcza Notecka | Sosnowe wydmy śródlądowe, gniazda bielika | 1 h 20 min samochodem drogą 92 | Bike‑packing po trasie „Pętla Leśnej Skrzyni” |
Dolina Warty (Sierakowski Park Krajobrazowy) | Stuletnie aleje dębowe przy meandrach rzeki | 1 h pociągiem do Międzychodu |
Spływy kajakowe, obserwacja żurawi o świcie |
Dzięki tym trzem miejscom w ciągu jednego weekendu można doświadczyć spokojnej ciszy rzeki, świergotu wąsatki nad trzcinami i lekkiego, żywicznego zapachu sosny, który zostaje na ubraniu jak perfumy.
Kiedy wielkie miasta męczą tempem, mniejsze ośrodki dają wytchnienie i garść niespodzianek.
W cieniu większych sąsiadów, Śrem potrafi zaskoczyć. Leży malowniczo nad Wartą, a jego bulwary w letnie popołudnia zmieniają się w promenadę spacerowiczów, rolkarzy i zapaleńców nordic walking. Przy dobrej pogodzie rzeka odbija światła jak tafla szkła, a przy złej – pokazuje, jak spektakularnie potrafi wyglądać wielkopolski pejzaż w chmurach.
Warto zajrzeć do Muzeum Śremskiego – kameralnego, ale z duszą. Znajdziesz tam historię miasta podaną bez zadęcia, ale z pasją. A jeśli jesteś fanem architektury z lekkim pazurem, to nowoczesna bryła biblioteki miejskiej potrafi zaskoczyć nawet tych, co „widzieli już wszystko”.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz