Po występie zespołu Stone Free, który wprowadził publiczność w bluesowo-rockowe klimaty, przyszła pora na mocniejsze brzmienia. Amfiteatr wypełnił się fanami Kupczyka – wielu z nich ubranych w czarne koszulki z logotypami kultowych zespołów, z którymi artysta był związany. Od pierwszych dźwięków było jasne, że czeka nas wieczór pełen ciężkich riffów, rockowego pazura i nostalgii za klasycznym, polskim metalem.
Na scenie, obok Grzegorza Kupczyka, pojawili się także Paweł Oziabło (gitary), Grzegorz „Ornette” Stępień (bas) oraz Łukasz Marek (perkusja). Gościnnie dołączył także Kuba Płócisz, znany m.in. z zespołu IRA. Razem stworzyli skład, który udowodnił, że klasyczny rock ma się dobrze – i wciąż potrafi rozgrzać publiczność do czerwoności.
Kupczyk zaprezentował utwory z solowej płyty wydanej w ubiegłym roku, ale nie zabrakło też odniesień do jego bogatej kariery. Publiczność reagowała żywiołowo – szczególnie gdy wybrzmiewały nuty znane z czasów Turbo i CETI. Koncert był muzyczną podróżą przez cztery dekady polskiej sceny rockowej, poprowadzoną przez jednego z jej najważniejszych przedstawicieli.
[FOTORELACJA]5391[/FOTORELACJA]
Energia była wyczuwalna w powietrzu – Kupczyk żył muzyką na scenie, a jego kontakt z publicznością był bezpośredni i autentyczny. Gromkie brawa, okrzyki, gwizdy i bisy potwierdziły: Śrem pokochał ten koncert.
To był wieczór pełen emocji – mocnych dźwięków i scenicznej charyzmy. Grzegorz Kupczyk udowodnił, że mimo upływu lat, wciąż jest w formie i nie traci ani głosu, ani ducha rocka.
Koncert zakończył pierwszy dzień Dni Śremu 2025.
[ZT]81885[/ZT]
[ZT]81839[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz