Bracia Błażej i Filip Giełda to znani, lokalni sprzedawcy dyń prowadzący swój interes w Drzonku.

W ofercie mają wiele rozmaitych odmian dyń. Śmiało można powiedzieć "do wyboru, do koloru!" Właśnie mija 8 rok ich przygody. Wszystko zaczęło się w 2013 r. w okresie Halloween, kiedy starszy z braci Błażej dostrzegł potencjał w dyniach jadalnych i ozdobnych. Poznajcie tę historię!

Zaczęło się to tak... Kiedyś moja babcia po prostu wystawiła dynie na taczce od obornika ok. dwa metry od drogi. Nikt się nimi nie interesował, aż nagle podjechał jakiś pan dużym czarnym BMW. Zapytał się mnie „po ile te dynie?”. Zastanowiłem się chwilę i odpowiedziałem, że po 5 zł za sztukę. Kupił trzy. Pomyślałem, że 15 zł jak na mój młody wiek to sporo, więc już na drugi dzień wystawiłem się z dyniami! – wyjaśnił Błażej.

Niedługo później, wówczas 16-letni Błażej dowiedział się o odmianie dyń ozdobnych. Wpadł też na pomysł ich wycinania. Jak wspomina "ludzie sami zatrzymywali się i pytali, czy wytnie im dynie". W związku z tym chłopak na specjalne życzenia, zgodnie z sugestiami wycinał w tych warzywach oczy, uśmiechy czy też straszne miny… co tylko klient sobie zażyczył.

W kolejnym sezonie zapragnął powiększyć swoją działalność i zacząć hodować dynie. Nie miał o uprawie „zielonego pojęcia”, ale za to motywował go szczególny zapał. Okazało się, że dynia wcale nie jest trudna w uprawie. Pole o powierzchni 10 arów szybko zarosło okazałymi dyniami.

Po 3 latach do dyniowej działalności dołączył młodszy brat Filip. Zaczynał również od wycinania dyń.

Moja historia, kiedy wkręciłem się do interesu brata rozpoczęła się również w okresie Halloween. Widziałem jak Błażej wycinał w dyniach różne wzory, więc takiemu jak ja 14-latkowi podobało się to! Poprosiłem go, żebym też mógł wycinać. Jak to w rodzeństwie, nie odbyło się bez sprzeczek, ale ostatecznie dostałem kilka własnych sztuk, które wyciąłem i sprzedałem.

Później nie było tak łatwo. Żeby mieć co wycinać musiałem razem z bratem działać. W młodym wieku nie bardzo miałem chęci do tego, ale jakoś tak mijało z roku na rok. Teraz gdy wspominam czasy naszego małego pola to stwierdzam, że równie dobrze sam w pojedynkę dałbym radę! - śmieje się Filip.

Bracia zamierzali poszerzyć swoją ofertę, tak żeby klienci mieli do wyboru większą ilość odmian. Również ich "szopka" będąca magazynem wymagała remontu. Zgodnie z planem na pole wprowadzone zostały nowe odmiany, a budynek odpowiednio doposażono m.in. w specjalne regały, które pozwalają na wygodną i miłą dla oka ekspozycję.

Wielu ludzi nie wie nawet, że są ozdobne dynie. Kiedy wchodzą do budynku, robią wielkie oczy i nie mogą się nadziwić "Ile tu jest dyń! Ile odmian! I pan to wszystko sam robi?" Na co odpowiadam „Nie sam, tylko z bratem”.

I tak biznes kwitnie do dziś. Sklep „DYNIE Drzonek” jest dobrze znany w okolicy (i nie tylko!), a klienci cały czas chwalą za jakość i ceny. Chłopacy są świetnie zaznajomieni z tematem, potrafią doradzić i dobrać odmianę do oczekiwań. A nawet załadować pomogą i czasem dorzucą jakiś gratis dla młodszych i starszych osób!

Interes dyniowy wcale nie zwalnia. W tym roku powstała specjalna dyniowa wystawka, która również służy jako sceneria do zdjęć. Każdy może za darmo skorzystać z uroków.

W Drzonku wybierać można w sumie wśród ok. 20 odmian dyń. Najnowszymi odmianami są dynie białe: polar bear, dynia biała lumina, tykwa cobra, oraz baby boo. Jak dowiedzieliśmy się, właśnie robią największą furorę!

Za rok będziemy musieli znowu podnieść poprzeczkę. Tak naprawdę robimy to cały czas, a więc czy uda nam się uda znaleźć coś ciekawego i zaskoczyć Was w kolejnym roku? Zapraszamy do sprawdzenia jak wygląda to teraz, a jak będzie za rok Zapraszamy! - DYNIE Drzonek!