Mechlin, urokliwa wieś w gminie Śrem, to miejscowość, która na pierwszy rzut oka robi dobre wrażenie. Wyremontowane drogi dojazdowe, uporządkowane chodniki, plac zabaw, boisko i progi zwalniające na osiedlu świadczą o tym, że wieś nie odstaje od nowoczesnych standardów infrastrukturalnych. Jednak w cieniu tych sukcesów kryją się dwie najstarsze ulice w miejscowości – Szkolna i Dąbrowska. Obie drogi od wielu dekad czekają na remont, a ich pogarszający się z roku na rok stan jest powodem frustracji mieszkańców.
Pan Stanisław Ratajczak, sołtys Mechlina od 18 lat, to osoba niezwykle oddana swojej społeczności. Spotykamy się w jego domu, gdzie jego żona wita mnie herbatą i domową konfiturą z czarnej porzeczki. Rozmowa szybko schodzi na temat problemów, z jakimi boryka się wieś.
Mechlin to moje miejsce na ziemi. Mieszkam tutaj od urodzenia i kocham tę miejscowość. Zawsze stawiam dobro mieszkańców ponad swoje własne – mówi z dumą pan Stanisław. – Przez te wszystkie lata robiłem wszystko, co w mojej mocy, aby zwrócić uwagę władz Śremu na stan Szkolnej i Dąbrowskiej. To są nasze najstarsze ulice, które nigdy nie doczekały się modernizacji.
Sołtys wielokrotnie apelował do władz miasta o wpisanie remontu tych dróg do budżetu. Poprzedni burmistrz Śremu, Adam Lewandowski, obiecał, że – bez względu na wynik wyborów – zadba o ich modernizację. Niestety po przegranych wyborach w 2024 roku, obietnice poszły w niepamięć. Obecny burmistrz, Grzegorz Wiśniewski, podczas spotkania z panem Stanisławem miał stwierdzić wprost, że remont tych ulic nie jest dla niego priorytetem.
[FOTORELACJA]4944[/FOTORELACJA]
Szkolna i Dąbrowska to nie tylko ulice z długą historią, ale również symbole problemów infrastrukturalnych Mechlina. Powstały w czasach, gdy nie obowiązywały tak szczegółowe jak dziś przepisy budowlane. Wiele domów stoi zaledwie metr od „jezdni”, co utrudnia codzienne życie mieszkańców. Brak efektywnego systemu odprowadzania wody powoduje, że błoto pryska spod kół przejeżdżających samochodów i brudzi elewacje budynków.
– Co z tego, że w innych częściach Mechlina mamy porządne drogi, skoro tutaj wciąż żyjemy w takich warunkach? – pyta starsza mieszkanka ulicy Szkolnej, która prosi o zachowanie anonimowości. – Jak ktoś nie chodzi, to nie wie, ale jak się tu codziennie idzie, to na każdym kroku trzeba uważać! Skandal!
Ulica Dąbrowska również nie jest w lepszym stanie. Dziury w nawierzchni sprawiają, że przejazd samochodem jest nie tylko niewygodny, ale i potencjalnie niebezpieczny. Na dodatek nierówności w chodniku utrudniają przemieszczenie sią pieszym, zwłaszcza osobom starszym.
Jednym z bardziej uprzykrzających życie mieszkańców ul. Szkolnej i Dąbrowskiej problemów pozostaje brak efektywnego systemu odprowadzania wody. Po większych opadach deszczu kałuże zajmują znaczną część drogi. Powstałe w ten sposób błoto ochlapuje elewacje domów stojących blisko drogi. A przecież ciągłe malowanie ścian może być nie tylko irytujące, ale przede wszystkim bardzo kosztowne.
– Mamy XXI wiek, a tu nadal nie ma kanalizacji burzowej – komentuje jeden z mieszkańców Dąbrowskiej. – To jest nie do pomyślenia. Wystarczy spojrzeć na Nowe Osiedle. Tam wszystko jest zrobione porządnie, dlaczego dwie ulice dalej nie możemy mieć tego samego?
Pan Stanisław nie traci nadziei. – Remonty tych ulic to nie tylko kwestia komfortu, ale też bezpieczeństwa. Mieszkańcy są coraz bardziej zdeterminowani, żeby doprowadzić do zmian – mówi. Zwraca również uwagę, że obie ulice są stosunkowo krótkie – każda ma zaledwie ok. 400-500 metrów, więc koszty modernizacji nie powinny być przesadnie wysokie.
Na razie jednak wszystko wskazuje na to, że mieszkańcy Szkolnej i Dąbrowskiej będą musieli jeszcze poczekać na poprawę warunków codziennego życia. Mimo to nie zamierzają rezygnować z walki o lepszą przyszłość. Spotkania sołeckie i apele do władz wciąż trwają, a mieszkańcy liczą na to, że w końcu znajdą się środki na długo wyczekiwane remonty.
[ALERT]1738131837713[/ALERT]
[ZT]77148[/ZT]
[ZT]77145[/ZT]
[ZT]77135[/ZT]
Mieszkaniec 19:59, 29.01.2025
0 0
Sołtys bardzo dobry, ale dlaczego pozwala żeby jego najbliższy sąsiad trzymał psa na łańcuchu bez ocieplonej budy i dostępu do wody. Jak tam przechodzę to aż żal patrzeć.