24 stycznia na Facebooku śremskiego Klubu Sportowego Wodnik ukazało się oświadczenie dotyczące przyznania dotacji z Urzędu Miasta. Post zebrał ponad siedemdziesiąt reakcji i 60 udostępnień. Wywołał dyskusję w śremskiej przestrzeni publicznej.
Maciej Tomaszewski: Kilka dni temu na Facebooku „Wodnika” ukazało się oświadczenie. Proszę powiedzieć co, w jakich okolicznościach i dlaczego się wydarzyło?
Jadwiga Śliwińska (Prezes KS Wodnik Śrem): Dotychczas mieliśmy dwie formy wspierania Klubu przez Urząd. Pierwsza to dotacja na sport, w której partycypują wszystkie śremskie kluby sportowe. O ile mnie pamięć nie myli, w zeszłym roku wynosiła ona ok. milion złotych. Z tego nasz „Wodnik” otrzymał sto trzydzieści jeden tysięcy złotych. Dotychczas było tak, iż - z uwagi na rosnące z roku na rok koszty oraz inflację - wielkość dotacji dla „Wodnika” również była sukcesywnie zwiększana. Niestety w tym roku dostaliśmy o dziesięć tysięcy złotych mniej.
Są to środki, które przeznaczamy na dzieci, zaczynające uprawiać pływanie... no, nie w sposób zawodowy [śmiech], ale na pewno profesjonalny. Codziennie wchodzą do wody na 1,5 godziny. Są w klasach pływackich. Uczestniczą w Mistrzostwach Polski. Osiągają wysokie wyniki (na 170 startujących nasi zawodnicy plasują się zwykle w pierwszej dziesiątce, a nawet pierwszej piątce).
MT: Ile dzieci korzysta z Waszej oferty?
JŚ: Łącznie w Klubie mamy ok. 160 dzieci. Połowa z nich to zawodnicy licencjonowani. Druga połowa uczestniczy w popołudniowych zajęciach rekreacyjnych, podczas których doskonali umiejętność pływania. Obie gałęzie naszej działalności są niezwykle ważne i potrzebne.
Poza oczywistymi korzyściami zdrowotnymi i poprawą kondycji, jakie niesie ze sobą pływanie, jesteśmy także kuźnią przyszłych ratowników WOPR. Nie będziesz dobrym ratownikiem, jeśli nie potrafisz dobrze pływać. Nie dość, że sześćdziesiąt procent uczniów z klas sportowych bierze udział w szkoleniach ratowniczych już od najmłodszych lat, to często nawet dorośli uczestnicy kursów ratowniczych przychodzą do nas (np. do pana Bartkowiaka), aby podszkolić samą umiejętność pływania. Potem to właśnie te osoby dbają o nasze bezpieczeństwo na basenie i okolicznych plażach.
MT: Wróćmy do kwestii finansowania Klubu. Wspomniała Pani o dwóch formach wsparcia ze strony Urzędu Miasta. Pierwsza to dotacja na sport. A druga?
JŚ: Mogliśmy brać udział w konkursach ogłaszanym przez Urząd Miasta dotyczących organizacji zajęć sportowych na basenie. Pisaliśmy projekty, składaliśmy wnioski i otrzymywaliśmy pieniądze na realizację zadań.
Już raz drżeliśmy o... utrzymanie się na powierzchni. Gdy w sierpniu 2015 roku śremska pływalnia została zamknięta z powodu remontu, byliśmy prawie pewni, że „Wodnik” padnie. Jednak utrzymaliśmy Klub! Codziennie (dokładnie 6 dni w tygodniu) przez 2,5 roku jeździliśmy z dzieciakami odbywać treningi na basenie w Gostyniu.
Chcę zaznaczyć, że do tego momentu braliśmy udział w urzędowym konkursie z zakresu profilaktyki uzależnień (na zajęcia popołudniowe, tzw. „popołudniówki”).
W 2017 roku dostaliśmy kolejny strzał w kolano. Pływalnię oddano do użytku... bez trybun! A mieliśmy jedne z większych w Wielkopolsce. Dowiedzieliśmy się o tym już po zakończeniu remontu. Ja optowałam za tym, żeby chociaż w ograniczonej formie trybuny zachować. Niestety zostały zlikwidowane na rzecz salki i kawiarenki...
Ponad trzynaście lat organizowaliśmy comiesięczne zawody Grand Prix. Była to jedna z ważniejszych cyklicznych imprez pływackich w Wielkopolsce. Ta inicjatywa umarła. Bez publiczności nie miała sensu. Proszę sobie wyobrazić kibiców na meczu piłki nożnej oddzielonych od boiska szklaną szybą. To jak lizanie lizaka przez papierek.
Dla nas – jako trzeciego/czwartego klubu w Wielkopolsce – był to cios.
Od naszego powrotu na wyremontowaną pływalnię ponownie zaczęliśmy ubiegać się w Urzędzie Miasta o celową dotację na organizację zajęć sportowych na basenie. I korzystaliśmy z niej. Aż do ubiegłego roku.
MT: Co się wydarzyło?
JŚ: Zacznę od tego, że już po zmianie władzy w zeszłym roku byłam (wraz z wiceprezesem Klubu) na spotkaniu z nowym panem burmistrzem. W obliczu wprowadzanych masowo w Śremie oszczędności chciałam upewnić się, czy możemy spokojnie ogłaszać nabór na popołudniowe zajęcia pływackie w kolejnym roku szkolnym. Gdyby bowiem miało okazać się, iż finansowanie zapewnione mamy jedynie od września do grudnia, prowadzenie zajęć aż do wakacji byłoby niemożliwe. Od nowego pana burmistrza oraz od pani naczelnik pionu edukacji otrzymaliśmy zapewnienie, że pieniądze otrzymamy.
MT: I że Klub może śmiało ogłaszać nabór?
JŚ: I że możemy zapraszać dzieci do udziału w zajęciach i nie mówić im: „do grudnia, a potem nie wiemy co”. Rodzice zazwyczaj już w lipcu chcą wiedzieć, jak ich dzieci będą spędzać popołudnia i w jakich aktywność będą brać udział, aby móc zaplanować sobie codzienne funkcjonowanie rodziny przez cały rok. Aby wszystko mądrze poukładać: basen, gitarę, taniec i hiszpański, naprawdę trzeba się nagimnastykować.
Aż tu nagle...! Jak grom z jasnego nieba! Pod koniec grudnia zeszłego roku, będąc na mistrzostwach Polski, odbieram telefon. Dowiaduję się, że nastąpiła zmiana finansowania. Pieniądze przewidziane wcześniej jako finansowanie zajęć sportowych na basenie zostały przesunięte do budżetu konkursu profilaktyki uzależnień i to tam możemy pisać wniosek. Ważna informacja. W takim konkursie udział mogą wziąć wszystkie organizacje pozarządowe, łącznie z OPS-em.
MT: Czy zapewnienie, o którym Pani wspomniała, otrzymaliście na piśmie?
JŚ: [westchnienie] Nie. Jedynie w formie ustnej. Ale za to w obecności dwóch innych osób. Ja w ogóle nie chodzę już do burmistrza w pojedynkę.
W każdym razie 19 grudnia odebrałam telefon. Pani z Urzędu Miasta poinformowała mnie, że muszę „natychmiast dokonać poprawki w statucie Klubu i jako jeden z celów działania dopisać profilaktykę uzależnień, bo inaczej nie możemy brać udziału w konkursie”. Zapytałam panią, jak sobie to wyobraża. „Niech pani szybko złoży papiery do sądu!”. Po półgodzinnej dyskusji przez telefon, powiedziałam, że - skoro nic innego mi nie zostało - to spróbuję to na szybko jakoś ogarnąć.
Na wszelki wypadek zerknęłam jednak do statutu. Rzeczywiście żadnego punktu nie dało się podciągnąć pod profilaktykę. Wyczytałam za to, że do dokonania zmian w statucie konieczne jest zwołanie walnego zebrania członków. A walne zebranie członków mogę zwołać z wyprzedzeniem minimalnie dwóch tygodni. Wtedy dopiero mogę podjąć rozmowy na temat wprowadzenia ewentualnych zmian w statucie. Następnie muszę złożyć wniosek o wprowadzenie tychże, przegłosowanych zmian w sądzie i zaczekać na decyzję. Ostateczny termin składania wniosków upływał zaś 3 stycznia.
Przedyskutowaliśmy sprawę w gronie zarządu i doszliśmy do wniosku, że grzebanie w statucie i wprowadzanie na szybko jakichś nieprzemyślanych zmian nie przyniesie „Wodnikowi” nic dobrego. Sąd przecież może zmianę w statucie zatwierdzić albo nie. I co byśmy wtedy zrobili? Musielibyśmy oddawać „niesłusznie” przyznane pieniądze?
Było to niemożliwe do zrobienia!
MT: Czy burmistrz ustosunkował się do Państwa oświadczenia?
JŚ: Nie. Cisza w eterze. Wydaje mi się, że chcą nas wziąć na „przeczekanie”. Liczą, że sprawa ucichnie. Zero odzewu.
Ktoś w komentarzu pod oświadczeniem zasugerował, że powinniśmy szukać sponsorów. Oczywiście, że szukaliśmy! Najczęściej spotykaliśmy się z odpowiedzią: „czasy są ciężkie” albo „piłkarze już u nas byli, więc nie jesteśmy zainteresowani”. Zresztą co my możemy zaproponować sponsorom? Logo na koszulkach, które zakładamy podczas wyjazdów? Nie mamy nawet gdzie tych sponsorów zaprosić, żeby mogli się pokazać, bo nie organizujemy żadnych zawodów, nie mamy trybun! Oznaczamy jedynie naszych dobrodziejów na Facebooku, na stronie i na plakatach.
MT: Zdaje się, że prezes Śremskiego Sportu poszedł Wam na rękę?
JŚ: Tak. Otwarcie powiedzieliśmy mu, ile mamy. Zgodził się, by dać nam dwadzieścia procent rabatu. Zrobił w naszą stronę naprawdę duży ukłon. Docenił naszą wieloletnią działalność i współpracę. Do połowy roku jesteśmy, można powiedzieć, bezpieczni. Przez ten czas dokonamy zmian w statucie i we wrześniu będziemy się znów ubiegać o dotację z konkursu profilaktyki uzależnień. Nie mamy jednak gwarancji, że nasz wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie. A nawet jeśli tak, to nadal nie mamy gwarancji otrzymania pełnej kwoty.
MT: Co się może wydarzyć najgorszego?
JŚ: Możemy nie otrzymać dotacji na organizację popołudniowych zajęć sportowych na basenie, a prezes Śremskiego Sportu może od połowy roku zażądać pełnych opłat za wynajem (220 złotych za godzinę toru). A jesteśmy jedynym klubem sportowym, który nie może powiedzieć: „dziękujemy, za drogo, idziemy trenować gdzie indziej”. Może się zdarzyć, że w tym roku zabraknie nam kilkudziesięciu tysięcy złotych.
MT: O co apelujecie do burmistrza?
JŚ: O rozwagę i dalekowzroczność. Obcinanie dotacji klubom sportowym jest równoznaczne z przerzuceniem kosztów na rodziców. Już i tak musieliśmy podnieść składkę członkowską ze 150 do 200 złotych. Dodatkowo rodzice partycypują w kosztach związanych ze startami, ze strojem. Dotychczas koszty wyjazdów pokrywał Klub, ale jesteśmy zmuszeni ograniczyć ich częstotliwość. Za dobrych czasów jeździliśmy na zawody organizowane w całym kraju. Aktualnie jesteśmy obecni tylko w Wielkopolsce, a właściwie w samym Poznaniu. Nie stać nas na transport. Jako organizacja pożytku publicznego nie mamy też możliwości zarobkowych.
Nie ukrywam, że mamy duży żal do burmistrza. Powinien z rozwagą wsłuchać się w głosy śremskich klubów sportowych. Wiem, że potrzebujemy bardzo dużych pieniędzy, ale zwracam uwagę, że w zeszłym roku otrzymaliśmy z Urzędu Miasta 131 tysięcy złotych, a 138 oddaliśmy do Śremskiego Sportu w ramach wynajmu. Całą resztę inicjatyw organizujemy z własnych składek i datków sponsorskich.
Mam nadzieję, że cała sytuacja to tylko błąd albo niedopatrzenie Urzędu Miasta i że szybko będziemy mogli o tym wszyscy zapomnieć.
MT: Dziękuję za rozmowę.
JŚ: Dziękuję bardzo.
[ALERT]1738267426300[/ALERT]
[ZT]77251[/ZT]
Tyle w temacie22:03, 30.01.2025
0 0
W moim odczuciu to kadencja tego burmistrza będzie się charaktaeryzować oszczędnościami. Wyłączane oświetlenie w nocy między północą a czwartą pokazuje to najlepiej